0
KarolKwiat 26 października 2019 21:49
Lubicie wodospady? Jeśli tak to nie ma lepszej możliwości obejrzenia ich w dużej ilości jak w Walii, a dokładnie w Brecon Beacon. Jest to park położony w południowej części kraju, w niedalekiej odległości od Swansea a do Cardiff też nie jest zbyt daleko. Najlepszym środkiem lokomocji jest auto, ale zapewne też istnieją połączenia autobusowe i można się udać w tamte rejony. Dla zmotoryzowanych znajdzie się kilka miejsc parkingowych a w naszym przypadku była to miejscowość o nazwie Ystradfellte, gdzie zostawiliśmy nasz samochód na „Four waterfalls car park”, zapłaciliśmy kilka funtów i udaliśmy się w trasę.
Cały szlak liczy ok 6 kilometrów i prowadzi przez zadrzewione tereny w dolinie rzeki Afon Mellte i Hepste. Trasa nie jest zbyt ciężka, oprócz zejść do wodospadów, które podczas deszczu mogą być śliskie. Szlak jest dobrze oznaczony i nie ma szans na zgubienie się. Najlepszym okresem na odwiedziny tego miejsca jest czas po kilkudniowych opadach, wtedy możemy być pewni, że wodospady będą wyglądać okazale.
Przejdźmy do sedna. Wszystkie mają walijskie nazwy i pierwsze z nich nazywają się: Sgwd Isaf Clun-Gwyn, Sgwd Clun-Gwyn czy Sgwd y Pannwr i znajdują się one w niedalekiej odległości od siebie. Po odbiciu z trasy w prawo dochodzimy do miejsca w którym można spotkać turystów, fotografów czy nawet śmiałków skaczących do wodospadu. Takim biznesem zajmują się specjalistyczne firmy, w których można wykupić sesję i spróbować wskoczyć do zimnej wody z wysokości kilkunastu metrów. Kilka wodospadów skupionych w tak małym obszarze dosłownie powala swoim urokiem. Nie ma lepszej atrakcji jak odpoczynek przy spływającej wodzie a w przypadku upałów rześkiej bryzy chłodzącej rozgrzaną twarz.



























Po dłuższej chwili spędzonej w jednym miejscu nadszedł czas na drugie czyli Sgwd yr Eira. Do tej atrakcji trzeba zejść w dolinę rzeki Hepste i pokonać 170 schodków. Następnie naszym oczom ukaże się jeden z najpiękniejszych wodospadów na świecie! Na dodatek można wejść za jego taflę i poczuć kojący chłód. Spory tłum zgromadzony w obrębie tej atrakcji starał się zrobić jak najlepsze zdjęcie a niektórzy kręcili ujęcia dronem. Będąc pod taflą spadającej wody przypomniał mi się podobny wodospad na Islandii, gdzie także można było się „schować do środka”, ale moim zdaniem ten walijski był bardziej okazały. Na dodatek pod taflą spotkała mnie bardzo miła niespodzianka bo spotkałem tam znajomą z pracy i zrobiliśmy sobie z Moniką fajną sesję.

















Po kilku godzinach spędzonych na trasie wróciliśmy do naszego auta i przejechaliśmy kilka kilometrów do Pontneddfechan, skąd pieszo udaliśmy się do ostatniego wodospadu Sgwd Gwladus, nazywanego także „Lady Falls”. Niestety pół godziny marszu poszło na marne bo ... „Lady Falls” była marna. Z powodu nikłych opadów deszczu strumień nie był dość silny i okazał się małym ciekiem. Ale podobno w porze deszczowej jest okazały. No nic, zobaczy się innym razem.






:
Oprócz relacji tekstowej i zdjęć zmontowałem krótki filmik z Brecon Beacon:

Dodaj Komentarz